Przed zbliżeniem się do Boga, o czym aktorka wielokrotnie opowiadała przed kamerami, była gwiazda M jak miłość zboczyła ze ścieżki wierności w małżeństwie. Media rozpisywały się o tym, że Dominika Chorosińska miała romans z o 10 lat starszym od siebie reżyserem i kompozytorem. To właśnie z nim miała zajść w trzecią ciążę z synem Józkiem
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2013-01-14 14:41:58 Ostatnio edytowany przez yagoda (2013-01-14 14:57:44) yagoda Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-14 Posty: 4 Temat: Jak uratować małżeństwo?Jestem z mężem 12 lat po ślubie,mamy 2 córki w wieku 11 i 9 wszystkie lata naszego małżeństwa pracowałam dorywczo,ponieważ w naszym regionie jest bardzo ciężko o graniczy z cudem prowadzi własną działalność,ma warsztat samochodowy,dość dobrze miesiące temu straciłam było tak że ja kupowałam jedzenie i wszystko dla dzieci a mąż opłacał zostałam bez pieniędzy i mąż stwierdził że połowę na rachunki da resztę muszę stać na drogie rzeczy,na wiosnę kupił sobie motor,potem bardzo drogi telefon,a teraz zestaw głośników za ponad 5 tysięcy,o drobniejszych jego gadżetach nie piszę i jak on twierdzi ja do tego nic ni mam,bo to jego pieniądze, mnie nie stać na ostatnio sam sobie kupuje młodsza córka zaczęła zlecił badania prywatnie,na połowę mąż dał, na drugą pożyczyłam ale nie mam skąd mogę zrobić,gdzie szukać pomocy,na pracę nie mam szans,chodzę pytam ale nigdzie nie rozmawiać z mężem,który nie chce ze mną ja mu byłam potrzebna tylko jako praczka,sprzątaczka i kucharka,a gdzie się czy rozwód nie będzie lepszym rozwiązaniem,przynajmniej alimenty na dzieci dostanę. 2 Odpowiedź przez diana45 2013-01-14 15:29:32 diana45 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-02 Posty: 1,107 Odp: Jak uratować małżeństwo?Jestem oburzona! Co za egoizm!!! Sam żre a dzieci mają chodzić głodne aż Ty "skombinujesz"kasę ? brak mi słów... Zanim podejmiesz decyzję o rozwodzie,wydaje mi się że możesz w każdej chwili wnieść sprawę o alimenty dla dzieci i dla siebie również. Popytaj są bezpłatni prawnicy,instytucje( MOPS,Centrum Interwencji Kryzysowej itp) 3 Odpowiedź przez syla135 2013-01-14 15:31:09 syla135 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-07-19 Posty: 1,974 Wiek: 26 Odp: Jak uratować małżeństwo?ale to problem od dawna musi nei wiem co napisac, w szoku jestem,zastanow sie od kiedy to sie zaczelo? kasa kasa ale gdzie zgoda malzneska jakies rozmowy, bliskosc?? 4 Odpowiedź przez diana45 2013-01-14 15:35:03 diana45 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-02 Posty: 1,107 Odp: Jak uratować małżeństwo?Syla, mogą być rozmowy i bliskość a facet może jest po prostu strasznym materialistą oraz egoistą... 5 Odpowiedź przez mika2222 2013-01-14 15:52:58 mika2222 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-13 Posty: 6 Wiek: 20 Odp: Jak uratować małżeństwo?ciężko opisać taka sytuacje, facet no może być egoistą i materialistą, ale bez przesady. Jestem za tym co Diana 6 Odpowiedź przez Cyngli 2013-01-14 15:53:02 Cyngli Gość Netkobiet Odp: Jak uratować małżeństwo? Twój mąż to materialistyczna świnia!Żeby własnym dzieciom żałować pieniędzy na jedzenie? Jestem że tego związku raczej nie uratujesz...życie z takim egoistą to koszmar. 7 Odpowiedź przez pati31 2013-01-14 16:10:11 Ostatnio edytowany przez pati31 (2013-01-14 16:12:51) pati31 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: trener fitnessu,ratownik Zarejestrowany: 2012-02-28 Posty: 2,180 Wiek: 30 + Odp: Jak uratować małżeństwo? Szok - poprostu szokiem jest Twoja historia .Kochana alimenty i to od zarobku jego Ci sie naleza ,on wogole cos do ciebie czuje?????????? dzieci tez nie zabardzo go obchodza z tego co piszesz .Matko Boska nie potrafie zrozumiec jak mozna byc takim swinia, zeby wlasnym dzieciom jesc nie dac no idiotyzm .Sadze ze to zachowanie psychopatyczne nie egoistyczne ,raczej tylko psychopata zaspokaja siebie a wlasne dzieci ma o siebie i dzieci udaj sie do radcy prawnego MOPS-sie w Twoim miescie pewnie jest osrodek pomocy spolecznej .Radca prawny wszystko Ci wyjasni jak postepowac w takiej sytuacji ,jak i w rozowdzie . Kazda Twoja mysl, jest czyms realnym -jest Twoja sila.......... 8 Odpowiedź przez End_aluzja 2013-01-14 17:00:05 End_aluzja Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-12-04 Posty: 6,548 Odp: Jak uratować małżeństwo? obrzydlistwo jakieś..facet kupuje sobie sam jedzenie.. a ty musisz pozyczać, żeby dziecko mogło iśc na badania?co za gość serca na zakręcie...rozpoznamy się;) 9 Odpowiedź przez yagoda 2013-01-14 20:02:57 yagoda Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-14 Posty: 4 Odp: Jak uratować małżeństwo?Dziękuję tak jak poradziła mi Diana,poszukam kogoś kto doradzi mi co tej pory nie rozglądałam się za takimi instytucjami,chciałam sama sobie też uważałam,że dzieci powinny mieć oboje rodziców,ale to chyba gorsze dla nich jak patrzą na to wszystko. 10 Odpowiedź przez Cayenne81 2013-01-14 20:07:29 Cayenne81 Bardzo Wnikliwa Obserwatorka Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-10 Posty: 16,311 Odp: Jak uratować małżeństwo?łaski nie robi że da na jedzenie,ja tam chyba bym mu łeb urwała gdyby nie dał 11 Odpowiedź przez fiołek_24 2013-01-14 20:56:21 fiołek_24 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-14 Posty: 9 Odp: Jak uratować małżeństwo?Autorko rozumiem Cię bo sama po części jestem w podobnej sytuacji do Ciebie. Jak dla mnie pogadaj z mężem przedstaw mu swój punkt widzenia, powiedź co Cie boli. U mnie takie rozmowy nic nie wniosły, mam nadzieje że Tobie się udało. Powodzenia i 3maj się ciepło. 12 Odpowiedź przez natalcia 2013-01-14 20:58:41 natalcia Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-26 Posty: 93 Odp: Jak uratować małżeństwo?Też uważam że tego związku nie da się uratować. to jest chory psychicznie i kompletnie nie odpowiedzialny facet. Nie czuje się odpowiedzialny za swoją żonę dzieci..rodzinę ta jakby to całkowicie go nie dotyczyło! świnia! On wykorzystał pani zaradność, pracowitość oraz naiwność... Jestem pewna że pani sobie poradzi tak jak do tej pory pani dawała radę. a mąż będzie miał to na co zasłużył i dobrze nu tak. Należą się pani alimenty na dzieci. 13 Odpowiedź przez Vuk 2013-01-15 01:44:42 Ostatnio edytowany przez Vuk (2013-01-15 01:45:32) Vuk Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-29 Posty: 796 Odp: Jak uratować małżeństwo?Wystąpić do sądu z pozwem o zabezpieczenie potrzeb rodziny -dostaniesz więcej niż alimentów. Do tego wniosek o adwokata z urzędu. 14 Odpowiedź przez Anik38 2013-01-15 13:47:02 Anik38 Redaktor Działu Miłość Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-08-08 Posty: 906 Odp: Jak uratować małżeństwo?Powiem tak: CZASAMI, powtarzam CZASAMI, do tego właśnie prowadzi podejście typu: w małżeństwie każde z nas ma osobne pieniążki. To opcja tylko dla normalnych co za dupek. Jaja bym mu dzieci owszem powinny mieć oboje rodziców, ale Twoje mają mamę i dupka który nie jest ojcem tylko dawcą prawnika tacy ludzie mają dzieci???Jak takie rzeczy czytam to stwierdzam, że mój mąż jest cudny i dlaczego ja się go czepiam?Ja cie pierdzielę, ciśnienie mi skoczyło. 15 Odpowiedź przez yagoda 2013-01-15 13:49:13 Ostatnio edytowany przez yagoda (2013-01-15 13:56:11) yagoda Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-14 Posty: 4 Odp: Jak uratować małżeństwo?Czy ten pozew do sądu o zabezpieczenie potrzeb rodziny musi pisać prawnik czy sama mogę go napisać i oczywiście czy taki wniosek poskutkuje gdy mąż ma działalność niezarejestrowaną,więc dochodów mu nie udowodnię. 16 Odpowiedź przez syla135 2013-01-15 14:44:14 syla135 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-07-19 Posty: 1,974 Wiek: 26 Odp: Jak uratować małżeństwo?a ty nie masz jakis faktur np na na czesci ktore potrzebowal do aut, lub auta ktore choc ogloszenia aut ktore sprzedawal(wiem ze to starczy)poza tym twoje slowa, ze stac go na takie "zabawki" co do prawnika w MOPRe jest prawnik za darmo, tak samo w Osrodku Interwencji Kryzysowej, wiem ze sa takze w kazdym miescie osoby studjujace prawko ktore za darmo pomagaja w ramach chcesz zyc i mieszkac z mezem? zalozysz mu sprawe i bedziecie nadal razem? tj w jednym mieszkaniu zyc?nie uwazam aby powod "jestem z mezem dla dobra dzieci" byl odzwierciedleniem faktu i sytulacji w jakiej sie znalazlas 17 Odpowiedź przez Marianne 2013-01-15 20:35:52 Marianne Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-10-13 Posty: 194 Odp: Jak uratować małżeństwo? Jak dla mnie istnieje tylko jedno wyjście -rozstanie. To już nawet nie chodzi o związek,uczucia... facet jest ewidentnie niedojrzały, zapatrzony w siebie.. ja z moim charakterem chyba bym go zabiła,jakby mi coś takiego oznajmił ! Pewnie ma wizję rodziny w której Ty jesteś sprątaczką, praczką, kelnereczką - do tego musisz zarabiać godziwe pieniądze, ażeby zaspokoić jego oczekiwania. Facet zdecydowanie ma tupet! Rozstań się z nim i powalcz o alimenty - a na pewno Ty i Twoje dzieci lepiej na tym wyjdziecie. "Nad wszystkim co robię unosi się niezłomne poczucie ironii." 18 Odpowiedź przez agness131 2013-01-15 20:47:59 agness131 Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-05-25 Posty: 166 Odp: Jak uratować małżeństwo?Moj ojciec taki sam dziecinstwo pytalam dlaczego na mnie padlo, dlaczego inni maja normalnych mnie bylo tak, ze jak mama nie dala na druga polowe biletu miesiecznego bo nie miala to on nie dal i musialam stopem jezdzic do szkoly sredniej. Straszne 19 Odpowiedź przez Biopiekno_pl 2013-01-16 01:26:29 Biopiekno_pl Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-16 Posty: 11 Odp: Jak uratować małżeństwo?Yagoda, Twój mąż zdaje się zapominać, że w małżeństwie obowiązuje wspólnota ustawowa, chyba że przed ślubem podpisaliście intercyzę. Jeśli nie, to nie tylko masz prawo go prosić, ale wręcz domagać się środków na utrzymanie. Natomiast jego zakichanym obowiązkiem jest łożenie na utrzymanie i leczenie Twoje i dzieci. Tak stanowi kodeks rodzinny i opiekuńczy, którego lekturę polecam. Jeżeli nie zechce się stosować do prawa, powinnaś założyć sprawę w sądzie rodzinnym i nieletnich, właściwym dla Waszego miejsca zamieszkania. 20 Odpowiedź przez yagoda 2013-01-29 09:44:08 yagoda Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-14 Posty: 4 Odp: Jak uratować małżeństwo?Dziękuję wszystkim za rady,utwierdziliście mnie w tym o czym myślałam już wcześniej tylko nie wiedziałam jak się do tego zabrać,zasięgnęłam porady i już trochę wiem na czym to wszystko chyba potrwa i nie będzie łatwo,ale jestem dobrej myśli. 21 Odpowiedź przez Ona9019 2013-01-29 11:37:15 Ona9019 Szamanka Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-04-15 Posty: 283 Odp: Jak uratować małżeństwo?Co za egoistyczny ham pozabwiony jakichkolwiek manier, skrupółów!Brak mi słów by opisać jakie oburzenie teraz przechodzi przez moją głowę! Zawsze tak było u Was w mażeństwie? Nie przeszkadzalo Ci to? 22 Odpowiedź przez ban 2013-01-29 12:07:13 ban Net-Facet Nieaktywny Zawód: hitech, management Zarejestrowany: 2012-11-28 Posty: 1,024 Wiek: 3X (trójka na początku) Odp: Jak uratować małżeństwo?Trzeba się rozwieźć, brać alimenty. Nie widzę innej możliwości. 23 Odpowiedź przez ip 2013-02-28 12:59:54 ip Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-02-28 Posty: 1 Odp: Jak uratować małżeństwo?Ja z moim męzem jesteśmy od 6 lat małżeństwem i wspólnie 5 letniego syna oraz dzieci z poprzednich związków córka 18 lat, i dwóch synów od meża 13 i 23. Pól roku temu zdecydowalismy się pomóc dziecku 4 letniemu z DD,wzieliśmy je do siebie po operacji ortopedycznej. Staliśmy sie kandydatami na Rodzinę Zastępczą. Dziś mija 4 miesiące i nasze małżeństwo się rozpada. Od chwili gdy dziecko pojawiło sie u nas w domu mąż zachowuje sie inaczej niż przez wszystkie lata tyle zainteresowania nie dostał nasz syn, nie wspomnę o pozostałych dzieciach bo są traktowane przez niego jako rozdział zamkniety, alimentując je. Moja córka na początku dobra po roku zła ,wiecznie wytykał jej wady, myślałam że to sie zmieni, ze potrzeba czasu ale niestety. Jestem u skraju załamania nerwowego. Nie mogę patrzeć jak syn prosi się taty o okazanie uczucia, czułości bo widzi że mała dostaje ją poprostu. Pracuje do późna a gdy wraca dzieli cukierkami ponieważ u nas w domu nie są one ogólnodostepne i kupuje zabawki. Jest domatorem nigdy nie był z synem na spacerze, mnie tez ogranicza. Dzis mój związek się rozpada, częst mówi o odejściu i o tym że sam podejmie sie wychowaniu dziewczynki, bedzie rodzicem zastepczym a co z własnymi dziecmi? Ale już chyba postanowił kolejnego syna będzie alimentował, skazując go na wychowanie w niepełnej rodzinie. 24 Odpowiedź przez End_aluzja 2013-02-28 14:18:02 End_aluzja Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-12-04 Posty: 6,548 Odp: Jak uratować małżeństwo? ip napisał/a:Ja z moim męzem jesteśmy od 6 lat małżeństwem i wspólnie 5 letniego syna oraz dzieci z poprzednich związków córka 18 lat, i dwóch synów od meża 13 i 23. Pól roku temu zdecydowalismy się pomóc dziecku 4 letniemu z DD,wzieliśmy je do siebie po operacji ortopedycznej. Staliśmy sie kandydatami na Rodzinę Zastępczą. Dziś mija 4 miesiące i nasze małżeństwo się rozpada. Od chwili gdy dziecko pojawiło sie u nas w domu mąż zachowuje sie inaczej niż przez wszystkie lata tyle zainteresowania nie dostał nasz syn, nie wspomnę o pozostałych dzieciach bo są traktowane przez niego jako rozdział zamkniety, alimentując je. Moja córka na początku dobra po roku zła ,wiecznie wytykał jej wady, myślałam że to sie zmieni, ze potrzeba czasu ale niestety. Jestem u skraju załamania nerwowego. Nie mogę patrzeć jak syn prosi się taty o okazanie uczucia, czułości bo widzi że mała dostaje ją poprostu. Pracuje do późna a gdy wraca dzieli cukierkami ponieważ u nas w domu nie są one ogólnodostepne i kupuje zabawki. Jest domatorem nigdy nie był z synem na spacerze, mnie tez ogranicza. Dzis mój związek się rozpada, częst mówi o odejściu i o tym że sam podejmie sie wychowaniu dziewczynki, bedzie rodzicem zastepczym a co z własnymi dziecmi? Ale już chyba postanowił kolejnego syna będzie alimentował, skazując go na wychowanie w niepełnej że po przyjęciu do domu dziewczynki i ustanowieniu rodziny zatsępczej, tówj mąż przestał interesowac się synem??a co z ta biedną malutką?to dopiero cztery miesiące!jak mogliście wziąć dziecko bez orzekania statutu rodziny zastepczej??czegoś nie rozumiem, albo piszesz w zbyt duzym skrócie... serca na zakręcie...rozpoznamy się;) Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Czy oglądanie „Przeminęło z wiatrem” może jakoś uratować twoje małżeństwo? To może nie być tak szalone, jak się wydaje. Nowe badania sprawdzają, czy filmy i dyskusje na tematy, które przywołują, mogą pomóc parom przezwyciężyć ten słynny trzyletni świąd. Co może ci przynieść ratowanie siebie? Kiedy mężczyzna postanawia ratować siebie i odważnie stawić czoła zmianom, które chce wprowadzić, dostrzega, że wszystko naokoło niego również się zmienia. Zaczyna inaczej postrzegać siebie, swoje małżeństwo, swoją żonę i cały świat. Myśli inaczej, mówi inaczej, inaczej reaguje. Jego świadomość rośnie. Buduje się jego pewność siebie i poczucie spokoju i dobrego samopoczucia. To ta zaskakująca część. Ta strasznie smutna polega na tym, że kiedy pojawiają się te prawdziwe zmiany, żona zaczyna je dostrzegać. W wielu przypadkach nie wykonała żadnej pracy, by „uratować siebie”, ale zastanawia się, gdzie wcześniej podziewał się ten facet. Zbliża się trochę, by sprawdzić nieznane wody, zachowując chłodną, ochronną skorupę, którą założyła lata temu. I kiedy niepewnie proponuje, że mogliby „spróbować jeszcze raz” i „zobaczyć, czy nie dałoby się tego przepracować”… on już nie jest zainteresowany. Nie chodzi tylko o brak zainteresowania, ale także o obietnicę tego, co bez niej czeka na niego w życiu. Pragnie więcej spokoju, więcej akceptacji, więcej miłości. Chciałby mieć partnerkę, która pragnie tego samego, czego on – kogoś, kto pragnie jego. Wyobraża sobie kobietę, która jest gotowa i chętna, by rozwijać się wraz z nim. A po drodze upewnił się, że jego żona nie odbędzie z nim tej drogi. Jest zaskoczony swoją decyzją i jej jasnością. Czuje się spokojny i zdecydowany, jeśli chodzi o następne kroki. I nagle zalewa go fala smutku. Czy to może skończyć się dobrze? Wielu mężczyzn pyta mnie: „Czy ta historia może mieć inne zakończenie? Czy ona może zdecydować, że też się zmieni i rozwijać się razem z nim?” Oczywiście. Ta historia może skończyć się na wiele różnych sposobów i wszystkie te zakończenia są dobre. Jednak mężczyzna, który naprawdę chce uratować siebie, nie przywiązuje się do rezultatów. Nie chce nią manipulować i wpływać na jej wybory. Wie, że nie może kontrolować niczego oprócz siebie. Wie też, bez żadnych wątpliwości, że nowa perspektywa dotycząca jego wartości, marzeń i oczekiwań względem siebie przyniesie mu wszystko, czego pragnie, bez względu na wszystko. Nie mierzy już swojego poczucia szczęścia i własnej wartości zdolnością do „uratowania małżeństwa”. Istnieje wiele, wiele sposobów na stworzenie szczęśliwego zakończenia, jeśli zaczniesz od ratowania siebie. Bartek Kulesza Starfield poradnik to najlepsze porady na start, do rozwoju postaci, ekploracji, walki. Opisujemy tworzenie baz, crafting, bossów, znajdźki, frakcje, bronie Witam Pana, Najczęściej problemy z kontrolowaniem emocji nadmierna nerwowość, napady złości i agresja są reakcją obronną ludzkiej psychiki na stres, lęk czy traumatyczne przeżycie z przeszłości. Bardzo często bolesne doświadczenia z przeszłości uniemożliwiają nam normalne funkcjonowanie. gdyż wpływają na wszystkie obszary egzystencji i sprawiają, że człowiek nie potrafi cieszyć się życiem. Przykrości, które spotkały Pana oraz Pana żonę w przeszłości, przyniosły Państwu wiele cierpienia, odcisnęły w Pana i w żony duszy piętno i zabrały całą radość życia. Państwa obecne zachowanie jest reakcją obronną przed zranieniem. Przeżyty uraz może stanowić blokadę, którą bez pomocy specjalisty trudno przekroczyć. Dlatego zachęcam Pana oraz Pana żonę do podjęcia psychoterapii. Terapeuta pomoże Państwu odzyskać równowagę wewnętrzną, odbudować pozytywny obraz siebie, wzmocnić poczucie własnej wartości, oraz odbudować zaufanie do świata, do ludzi i do siebie nawzajem, dzięki czemu będą Państwo mogli rozpocząć nowy etap w życiu i stworzyć stabilny, satysfakcjonujący związek. Jeżeli chodzi o Pana małżeństwo - jest jeszcze duża szansa. Gdyby chcieli Państwo porozmawiać ze mną o problemie, to zapraszam do kontaktu. Istnieje możliwość konsultacji online, np. za pośrednictwem komunikatora Skype. Pozdrawiam serdecznie Hanna Markiewicz, psycholog, konsultacje@ tel. 505 075 298, 12 najlepszych wskazówek, jak uratować swoje małżeństwo. Małżeństwo to piękna rzecz, którą należy celebrować i cieszyć się nią. Poznałeś swój #foreverlove i nie możesz się doczekać reszty swojego życia. Jeśli przestałeś się wahać, jeśli postanowiłeś podjąć ciężki trud ratowania związku, jeśli uwierzyłeś, że masz w sobie dość siły, by zmienić swoje życie - co teraz? Starogrecka mądrość podpowiada: "Wejrzyj w siebie głębiej i poradź się duszy". Cenna jest też sugestia Elisabeth Kübler-Ross: "Naucz się wsłuchiwać w swoją wewnętrzną ciszę; pamiętaj też, że wszystko w życiu ma sens". Pamiętaj również, że to, co masz teraz robić, jest sprawą wyłącznie twoją, decydujesz w niej sam i robisz to dla siebie. Ciało człowieka nieustannie pracuje - serce bije, płuca oddychają, oczy patrzą, uszy słyszą, pomalutku rosną włosy. Mechanizm ciała działa sam, żadnej z tych funkcji nie trzeba uruchamiać. Kiedy dojdzie do choroby somatycznej, stosuje się odpowiednią kurację, ale i ona odbywa się poza naszą wolą: złamana kość się zrasta, uszkodzony organ zdrowieje, jeśli tylko jakimś działaniem nie pokrzyżujemy leczenia. Potrzebą duszy człowieka czy też jego psychiki jest zgoda i spokój. Jeśli więc żyjesz w związku małżeńskim czy innym związku partnerskim, jego charakter emocjonalny jest równie istotny, jak aspekt fizyczny, materialny czy prawny. O stan związku trzeba nieustannie, troskliwie i odpowiedzialnie dbać, podobnie jak o zdrowie fizyczne i materialne środki do życia. W pielęgnację związku, a zwłaszcza w odtwarzanie nadwątlonej więzi, należy zaangażować całą swą pozytywną energię, przede wszystkim zaś obecne w każdym człowieku naturalne pragnienie zgody i pojednania. Johnsonowie, małżeństwo od siedmiu lat, oboje po trzydziestce, tworzyli burzliwy związek. Życie w małżeństwie nie odpowiadało ich oczekiwaniom. Doszli w końcu wspólnie do wniosku, że obojgu zbyt mało na sobie zależy, by małżeństwo miało trwać dalej. Pochodzili z rozbitych rodzin, zatem rozwód wydawał im się realnym, łatwym do przyjęcia rozwiązaniem. Każde z nich wynajęło adwokata i już zanim rozpoczął się proces, wydali razem na honoraria dla swych prawników ponad masę pieniędzy. Podczas wstępnej rozprawy sędzia zalecił małżonkom poddać się - przez co najmniej sześć tygodni - odpowiedniej terapii i odroczył do tego czasu proces. Wtedy właśnie trafili do mnie, pytając, co mają robić. Oboje Johnsonowie byli emocjonalnie zranieni, zaskorupiali w gniewie. Z pewnym ociąganiem wspomnieli, że mają troje dzieci. Żona ze złością i łzami w oczach, ale i z akcentem uroczystego patosu, zdjęła z palca obrączkę i rzuciła ją mężowi na znak, że małżeństwo jest zerwane. Powiedziała mi, że mąż w cztery tygodnie po narodzinach ich trzeciego dziecka wyprowadził się od niej do swego dawnego przyjaciela, gdzie zaczął prowadzić życie kawalera. Oboje patrzyli na siebie z pogardą. Nic nie wskazywało na to, żeby w którymś z nich mogło obudzić się pragnienie pojednania. "Jakie macie państwo oczekiwania?" - spytałem. Dłuższą chwilę nie odpowiadali, w końcu żona odezwała się: "Zostawił mnie z trójką dzieci, obraca się teraz wśród swoich przyjaciół. Zupełnie nie poczuwa się do obowiązków ojca czy męża". "Przesyłam ci pieniądze, prawda?" "To możesz sobie darować. Dzieci potrzebują ojca". "Odszedłem, bo nigdy nie czułem się doceniany". "Bzdura. Mam troje dzieci i chodzę do pracy. Czego więcej chcesz ode mnie?" "Seksu!" - wykrzyknął gniewnie. Ich spór robił się coraz gwałtowniejszy, sypały się obraźliwe słowa, uznałem więc, że muszę przerwać tę scenę. Powiedziałem: "To nie ring bokserski. Taka wymiana ciosów do niczego nie prowadzi". "Bez przerwy tak z sobą walczymy" - odparła żona. "Zdecydowaliśmy już. Najlepszym sposobem jest rozwód" - dodał twardo mąż. "To ty zdecydowałeś. Ja nie chcę rozwodu" - powiedziała żona. "Jeśli państwo pozwolicie, pomogę wam podjąć decyzję" - zaproponowałem. "Czuję, że już jest za późno" - odrzekła żona, wyraźnie załamana. "Nasz ślub był pomyłką, nie pasujemy do siebie" - dorzucił Johnson. "Gdybyście państwo nie mieli dzieci, rozwód byłby łatwiejszy" - wtrąciłem się. "Zastanówcie się jednak, jak spojrzycie im w oczy, zawiadamiając, że rozbijacie rodzinę, że radykalnym cięciem odmieniacie strukturę ich świata i odtąd w ich życiu już nigdy, nawet przez jeden dzień, nie będzie tak jak dawniej. Muszę przy tym powiedzieć, że odnosicie się państwo do siebie w sposób nieodpowiedzialny". Zobaczyłem, jak twarz Johnsona czerwienieje z gniewu. Pojęcie "odpowiedzialność" musiało poruszyć w nim czułą strunę. Jego żona przyglądała mu się wielkimi ze zdziwienia oczami. "Dam jej wszystko, czego sobie życzy. Mam tego dość". "Życzę sobie jednego: żebyś wrócił". "Nie kocham cię już". "Nie wiesz, co ja czuję!" "Nic mnie to nie obchodzi". "A co z dziećmi?" - rozpłakała się. Jest naturalnym odruchem wszystkich rodziców, że, o ile tylko jest to w ich mocy, starają się oszczędzić dzieciom cierpienia. Kiedy Johnsonowie powiedzieli swoim dzieciom o perspektywie rozwodu, dwoje starszych rozpłakało się i nie mogły się uspokoić. Płakały rozpaczliwie, aż pod oczami zrobiły się im sińce, pobladłe buzie ściągnęło przeczucie nieszczęścia. Pytały nieustannie: "Mamo, czemu? Tato, czemu? Nie rozwódźcie się, zróbcie coś!" Kiedy Johnsonowie o tym opowiadali, przyglądałem się uważnie ich twarzom i w pewnym momencie poczułem, że odnajduję nadzieję na przyszłość ich związku. Byli wstrząśnięci reakcją dzieci i zaniepokojeni ich sytuacją. Pomyślałem, że to małżeństwo dałoby się uratować, gdybym zdołał dwojgu siedzących przede mną ludzi uświadomić, że nie brakuje im do wspólnego szczęścia tak wiele - głównie szacunku dla siebie nawzajem i odpowiedzialności za rodzinę, którą stworzyli. Na szóstym spotkaniu, kiedy wywiązali się już z nałożonego przez sąd zobowiązania, spytali, czy mogliby przedłużyć terapię o kilka następnych sesji. "Przecież po to tu jestem" - odrzekłem z uśmiechem. Gdy notowałem w zeszycie termin następnego spotkania, przemknęło mi przez głowę zdanie wypowiedziane przez Richarda Taylora: "Małżonków trzyma w związku nie tylko miłość, ale i wiele innych rzeczy; te inne czasem wystarczają, kiedy miłość wygaśnie, albo zostanie z niej tylko ślad". Na jednym z następnych spotkań poprosiłem Johnsonów, żeby zrelacjonowali, jak wyglądało ich małżeństwo po przyjściu na świat trzeciego dziecka. Jak mi powiedzieli, zgodzili się wtedy ze sobą, że połóg i opieka nad noworodkiem nie pozwalały im na wiele wzajemnej czułości i romantyzmu. W miarę, jak przybywało codziennych trudów, emocjonalnie się od siebie oddalali. Fizycznie byli sobie bliscy - spali w jednym łóżku, razem jedli obiad i oglądali telewizję, prowadzili jakieś rozmowy - ale przestali się rozumieć. Miewali stosunki seksualne, jednak nie przeżywali już miłości. Powoli weszli w stan wzajemnej chłodnej izolacji od siebie, czuli złość i samotność. Role rodziców wypełniali także z oporami. W toku terapii małżeńskiej Johnsonowie stopniowo dojrzeli do tego, by dostrzec pozytywny potencjał, istniejący w nich i w ich związku. Pojęli, że aby nie dopuścić do wzajemnego osamotnienia emocjonalnego, szybko niszczącego związek, muszą dzielić się ze sobą uczuciami i myślami - że jest to forma odpowiedzialności partnerów za wspólnie stworzony związek. Krok po kroku uczyli się rozwiązywać drobne nieporozumienia, nim urosły do rangi poważnych konfliktów, i zaczynali nawzajem tolerować swoje odmienne poglądy. Przy każdym niemal spotkaniu z Johnsonami dialog oscylował wokół stanu emocjonalnego dzieci. Stopniowo sobie uświadamiali, jaki wpływ miało na dzieci zakłócenie ich interakcji: zapragnęli wówczas zbliżyć się do dzieci i nadrobić rodzicielskie zaległości. Jednocześnie postanowili spędzać razem wszystkie piątkowe wieczory, próbując pielęgnować w tym czasie swą miłość i rozmawiać o niej. Od tamtej pory minęło pięć lat, a Johnsonowie nadal są razem. Kiedy twój związek przeżywa kryzys, nie znaczy to bynajmniej, że jest już martwy i trzeba z nim skończyć; prawdopodobnie ma wszelkie szanse, by, odbudowany, odzyskał dawną świeżość. Owszem, potrzeba zmiany jego charakteru - powinien to być związek bez wrogości i wzajemnego odrzucania się, nie przynoszący doznań, które wywołały cierpienie i alienację. Zasługujesz na taki związek. Jeśli postarasz się być wrażliwy na potrzeby partnera, twój związek odrodzi się z popiołów właśnie w takiej pożądanej postaci, o jakiej tu mówimy. Inne małżeństwa rozpadają się, ale w twoje może wstąpić nowe życie, bo powiedziałeś "tak". Wiecej w książce: ODBUDOWYWANIE ZWIĄZKÓW - Peter M. Kalellis
W Internecie zacząłem szukać rady jak uratować małżeństwo i tak znalazłem świadectwa innych osób opowiadających o Nowennie Pompejańskiej. Postanowiłem, że spróbuję, chciałem uratować nasze małżeństwo. Różaniec bardzo mi pomógł, uświadomiłem sobie wiele nieprzyjemnych rzeczy o sobie, o tym jak żyłem.

Witam, Jestem mężatką z 15 letnim stażem, mam 14 letnią córkę. Mój problem zaczął się ok miesiąca temu, kiedy to mąż nie wrócił na noc. Następnego dnia powiedział, że chciał mnie ukarać za złe traktowanie, czyli robienie awantur o bałagan w domu, wyzywanie go od różnych, że bez niego będzie mi lepiej. Awantury nie były codziennie, przeważnie w weekend. Mąż mój jest taksówkarzem zawsze jeździł w dzień vteraz po tej awanturze jeździ w nocy, wraca wtedy jak ja wyjdę do pracy a wychodzi przed moim powrotem. Wczoraj próbowałam z nim porozmawiać, czy może coś się zmieniło przez ten miesiąc. Powiedział, że nie jest ani lepiej, ani gorzej. Na wszystkie zadawane pytania odpowiadał nie weim: nie wiem czy chcę być z tobą, nie wiem czy Cię kocham itp. Prosiłam go żeby dał mi drugą szansę, stwiedził, że własnie mi ją daje, choć nic w tym kierunku nie robi, tylko mnie unika. Mówił, że boi w jakimś stopniu mi znowu zaufać. Prosił żebym dała mu czas, jak spytałam ile, powiedział, że nie wie. Ogólnie nasze życie układało się dobrze. Myślę, że gdyby nie miał kredytów i stać by go było na wynajm to by odszedł. Wszyscy mi mówią, że on kogoś ma i działa na dwa fronty, a to, że robiłam awantury to tylko pretekst, do tego żeby wychodzić z domu. Teraz w łóżku jest nieco chłodniej, ale kochamy się nadal, jak wraca w nocy do telefon rozmawiamy tak jakby się nic nie stało, jak go proszę żeby wrócił szybciej to wraca, może chce mi dać nauczkę. Proszę mi poradzić, czy mogą wygasnąć uczucia z dnia na dzień, czy mam czekać, a może sprawdzić go w jakiś aż tak można skrzywdzić kogoś, żeby przestał z dnia na dzień kochać. Proszę o pomoc i z góry dziękuję.

. 264 244 240 783 349 43 514 539

jak uratować małżeństwo forum